Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
Czy kiedykolwiek studiowałeś cokolwiek? Proponuję posiedzieć kilka lat na Politechnice Lubelskiej a szczególnie na Wydziale Mechanicznym to się przekonasz co znaczy kręcenie i olewanie studenta
O nie, nie tylko Wydz. Mechaniczny, na budownictwie też matactwa wszelkiego rodzaju. Gdy miałem do zdania jeden niezdany wcześniej egzamin z mechaniki budowli dowalono mi 20 !!! przedmiotów w ramach różnic programowych, bo stwierdzili, że u pani Błazik i tak nie zdam (po zdaniu egzaminu w czerwcu były obrony w lipcu i we wrześniu, na które spokojnie mógłbym pójść!!!) Ale nie, bo przecież kasa się liczy! Zatrzymano w ten sposób dużą liczbę studentów!!! Niektórzy przerwali naukę, bo były cofania z 5ego roku na 3ci. To się w głowie nie mieści jakie wałki tam się kręci!! Kolejna sprawa to zdawanie egzaminów przez totalnych głąbów, ale bogatych głąbów. Czyli łapówki!!! Kiedy ktoś się w końcu za nich weźmie!!! Na PL jest taki burdel, że głowa mała! Wymagania bywają duże, ale też ci sami wykładowcy na chełmskiej uczelni wymagają duuuuuużo mniej niż u nas! Do tego studenci budownictwa PWSZ mając duuużo mniejsze wymagania mają duuużo lepsze oceny, a przychodząc na PL robić magisterkę nie wymaga się od nich zdawania egzaminu wstępnego tak jak to jest np na Politechnice Warszawskiej, na WATcie czy innych technicznych uczelniach w Polsce!!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
na poprawce z automatyki u innego wykładowcy dostałam pytanie: "ale co Pani tu robi? przecież z Pani prac wynika minimum 3,5" Pan profesor Płaska potrafił sprawdzić 180 prac w 2 godziny, co chyba nie jest możliwe, nawet jak dla tak madrego czlowieka. a cytujac slowa pana profesora przy odpowiedzi u niego uslyszalam odpowiedz ze plote bzdury
Dokładnie miałam taką samą sytuację! Inny wykładowca chciał mi postawić 3,5 ale zrezygnował, powiedział "że pan profesor mógłby się czepiać" i zostało 3... A Płaski nawet nie przeczytał moich zadań na zaliczenie, bo gość przy mnie je czytał to nic nie było sprawdzone. Tu nie chodzi o to że my narzekamy na konieczność spędzenia długich godzin na nauce automatyki, tylko o to, że prof. po prostu ma wszystkich studentów w d. Traktuje ich jak śmieci nawet jeśli starają się zaliczyć ten przedmiot. A jego ulubione powiedzenie to "g. prawda" co chyba nie przystoi osobie z jego wykształceniem... Ogólnie używa dość wulgarnego i prostackiego języka
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Popieram Pana Profesora! To są dzienne studia na państwowej uczelni, a nie Wyższa Szkoła Glilowania w Suchowoli Większej. Obecni "studenci" są ofiarami systemu edukacji - gimnazja, nowa matura, a na studiach, zorganizowanych po staremu, robi się problem. Seidem lat temu obroniłem magistra na państwowych studaich dziennym i mam radę dla obecnych studjujących: jeśli nie chcecie mieć problemów na studiach, to na pierwszym miejscu musi być nauka, a piwko, imprezki, koleżanki, musza być tylko od czasu do czasu. Innej drogi nie ma. Dzięki temu, przez 5 lat, miałem tylko jedną poprawkę, przy czym wymagających profesorów na UMCS, też nie brakowało.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Widzę, że sytuacja od 2010 roku nie uległa zmianie zupełnie :) Pamiętam rzesze studentów przed pokojem 700 ileś. Każdy kto wychodził z tego pokoju to już nie wiedział, czy ma płakać czy się śmiać. Znam wielu ludzi, którzy są na prawdę mądrzy i zależy im na wiedzy zdawali egzamin o profesora minimalnie 20 razy. Rok po roku ta sama sytuacja. Z automatyki (zakresu materiału) umieli już wszystko a nawet więcej. Lecz, wchodząc do pokoju i zamienieniu paru zdań z prowadzącym, który porównywał wiedzę studentów do .... tu cenzura. Kolega kiedyś powiedział do niego panie doktorze, wydaje mi się, że po dziś dzień nie ma zaliczonego tego przedmiotu. Najlepszą osobą z całej Katedry jest Pani sekretarka. Pozdro 
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jak się nie umie matematyki, to sie na studia techniczne nie idzie! Tu nie ma o czym dyskutować. A jak wykładowca nie chce sie podpisać pod niewiedzą studenta, to tylko chwała mu za to, bo przynajmniej przykładowe mosty się z jego winy walić nie będą. Jak się jest kreatywnym i sie chce czegos nauczyc, to i profesor Płaska nie będzie straszny, mimo że jest faktycznie człowiekiem o specyficznym obyciu.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Każdy student Politechniki zna prof.Płaskę. Zaliczenia wyglądają zawsze tak samo. Egzamin, który oblewa każdy student. Poprawka nr 1, każdy student oblewa. Poprawka poprawki, każdy oblewa. I tak w nieskonczoność. Kilka terminów w ciągu tygodnia. Profesor się zjawia uświadamia, że nie ma czasu. U niego zaliczenie trzeba sobie wychodzić. Na wykładach niema możliwości się czego cokolwiek nauczyć. Można tylko usłyszeć o historii rodu i wielu zbędnych tematach ale o automatyzacji totalne zero.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Każdy student Politechniki zna prof.Płaskę. Zaliczenia wyglądają zawsze tak samo. Egzamin, który oblewa każdy student. Poprawka nr 1, każdy student oblewa. Poprawka poprawki, każdy oblewa. I tak w nieskonczoność. Kilka terminów w ciągu tygodnia. Profesor się zjawia uświadamia, że nie ma czasu. U niego zaliczenie trzeba sobie wychodzić. Na wykładach niema możliwości się czego cokolwiek nauczyć. Można tylko usłyszeć o historii rodu i wielu zbędnych tematach ale o automatyzacji totalne zero.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Wszyscy co piszą, że się studentom nie chce uczyć niech pójdą na wykład do Prof. Płaski i zobaczą co "wykłada" ten pan.   Można dowiedzieć się, że gdyby nie on to ta uczelnia by nie istniała, że na wydziale pracuje banda baranów, że ma korzenie szlacheckie, dowiemy się też z kim to nie współpracował szanowny pan profesor, że studenci to idioci itp.   O automatyce nie dowiemy się nic. Jedyna nadzieja w tym, że trafimy na ćwiczenia do innego wykładowcy i to on nam wytłumaczy mniej więcej oco w tym chodzi.   Zaliczenie wygląda zawsze tak samo 100 - 150 osób koczuje z rozwiązanymi zadanami od Pana profesora. Wchodzi się po 3 osoby tylko po to żeby posłuchać o tym jakim się jest głupim a jaki to Pan profesor jest wszechwiedzący. Oczywiście zadania nawet jeśli są dobrze to żadko kiedy ktoś na nie spojrzy.   Na kierunku jest też dużo innych przedmiotów np. mechanika lub wytrzymałość materiałów i to są przedmioty które eliminują leniów i nieuków ! Bo wiedza na wykładzie jak i na ćwiczeniach zazwyczaj jest przedstawiana dość przejżyście i jeśli komuś się chce to się nauczy i zaliczy, a jak ktoś leń i nierób to będzie 3 lata poprawiał i nic z tego.   A zaliczenie z automatyki można uzyskać tylko i wyłącznie jak się będzie miało farta, czy też pan profesor będzie miał lepszy humor i postawi 3.
  Proponuję więc nagrać kilka wykładów Pana Profesora i wrzucić je przykładowo na YouTube.   Jest nadzieja, że będzie się on gęsto tłumaczył z treści swoich wykładów.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jeżeli zdawalność jest mniejsza od 30% z przedmiotu to wina przekazującego wiedzę i uczelni , która na wstępie źle zweryfikowała studentów . Nie wierzę że z grupy 180 studentów wszyscy są na tyle słabi by nie zdać egzaminu z automatyki . Po za tym nie bardzo rozumiem jakie równania z matematyki mają być niezbędne do automatyki ..(oby nie całki na liczbach urojonych ) . Automatyka z  moich czasów była prawdziwą automatyką .
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jeśli chce sie mieć przed nazwiskiem inż., a tym bardziej mgr inż., to nie ma innego wyjscia jak uczyć się i jeszcze raz uczyć się. Kończylem ten kierunek w 1970 r. i bylo podobnie - ten przedmiot juz wtedy był trudny. Myslę, ze od tamtej pory nauka nieco postąpiła do przodu.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Proponuję więc nagrać kilka wykładów Pana Profesora i wrzucić je przykładowo na YouTube.   Jest nadzieja, że będzie się on gęsto tłumaczył z treści swoich wykładów.
Proste i genialne. Jestem za tym... by nagrać wykłady uczelniach w kraju i wrzucić w neta... każdy mógłby obejrzeć co sobą ta wiedza prezentuje. Każdy mógłby podyskutować i np. opisać jak to mu pomogło w pracy itp. Ewentualnie skrytykować (konstruktywnie) i przez to poprawić jakość kształcenia w Polsce (gdyby oczywiście w mózgach niektórych "wykładaczy" zaistniała taka myśl, że może jednak warto uczyć czegoś przydatnego, a nie abstrakcyjnej teorii, lub np. procesów technologicznych które były aktualne za komuny - 60 lat temu). Gwarantuję Wam, że tak propozycja spowodowałaby panikę wśród wykładowców akademickich. Sam bym wolał oglądać takie materiały z ukrytej kamery... to bałaby tragikomedia. Mam propozycję: wrzucajcie na portale z memami wykłady z polskich uczelni -> dowiecie się dlaczego jesteśmy poza jakimkolwiek światowym rankingiem jakości nauczania. Dla przeciwników mojej propozycji: wiele światowych uczelni udostępnia takie nagrania, by zobaczyć czego i jak się tam uczy... i nie są to nagrania robione pod publikę, one zgadzają się z tym co można nagrac ukrytą kamerą. Pozdro dla kumatych Pozdro dla mgr na zmywakach, którzy się dowiedzieli, że gdyby przez 5 lat przerzucali gnój to by im to lepij wyszło, bo by troche kondycji złapali, a nie nauczyli się wiedzy całkowicie bezużytecznej ];-P mgr inż.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Profesor słusznie robi. Dosyć mamy niedouczonych lekarzy, nauczycieli, informatykówi innych pseudofachowców. Teraz liczy się jakość wykonanej pracy, a nie kwalifikacje zawodowe. Potwierdza to absencja studentów. Może ich nie interesuje ten kierunek, niech ida do łopaty, tam nie trzeba rozwiązyważ zadań, ani wykonywać wykresów, a ilość przerzuconych łopat da rade policzyć bez tytułu inzyniera.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Profesor słusznie robi. Dosyć mamy niedouczonych lekarzy, nauczycieli, informatykówi innych pseudofachowców. Teraz liczy się jakość wykonanej pracy, a nie kwalifikacje zawodowe. Potwierdza to absencja studentów. Może ich nie interesuje ten kierunek, niech ida do łopaty, tam nie trzeba rozwiązyważ zadań, ani wykonywać wykresów, a ilość przerzuconych łopat da rade policzyć bez tytułu inzyniera.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jeśli chce sie mieć przed nazwiskiem inż., a tym bardziej mgr inż., to nie ma innego wyjscia jak uczyć się i jeszcze raz uczyć się. Kończylem ten kierunek w 1970 r. i bylo podobnie - ten przedmiot juz wtedy był trudny. Myslę, ze od tamtej pory nauka nieco postąpiła do przodu.
Ty naprawdę uważasz, że uczenie się od jakiś tunnan0vv słabo przkazanej wiedzy jest czymś fajnym, a nie stratą czasu ?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
To że studenci oblewają masowo u prof Płaski egzaminy wiąże się z nieuwagą na wykładzie, zawsze było tak, że trzeba było siedzieć cicho i tyle. Jak ktoś gada cały semestr niech się potem nie dziwi że prof jest zdenerwowany, tak przynajmniej było w ubiegłym roku, pewien kierunek tylko podkręcał wykłady taką nieuwagą co przeważyło na ich losie. Ja wspominam zaliczenia z prof Płaską bardzo sympatycznie, na zaliczenie ćw dostawaliśmy zbiór pewnych zadań które trzeba było rozwiązać, miałeś 4 z ćw to egzamin nie obowiązywał.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A potem zdziwienie, że 18% głosów nieważne. Odkąd to wykładowca ma nauczać? Jak ja studiowałem to wykładowca wykładał a student i tak miał siedzieć w bibliotece i ryć na własną rękę, jak chciał w miarę bezproblemowo nie tylko egzaminy pozdawać ale i co większego kolosa zaliczyć. A teraz, parafrazując nadszyszkownika Kilkujadka, w dup..ch się studentom poprzewracało od tej dobroci.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nie "takie życie" i "nic się nie stało"... gdy profesor zamiast uczyć papla całymi godzinami swoje smuty. On jest Na uczelni od skutecznego przekazania specjalistycznej wiedzy, za przeproszeniem, jak du9a od sran!a i za to ma płacone. Jak tego nie robi... to nic nie stoi na przeszkodzie by oddał kilkuletnie wynagrodzenie i spełniał się w prywatnych firmach jako inżynier etc. Jeśli jakikolwiek wykładowca nie umie wytłumaczyć, jak przekazywana przez niego wiedza będzie używana w życiu zawodowym, by zwrócić uwagę studenta co szczególnie dobrze zapamiętać... to nie nadaje się do pracy na uczelni. Inna sprawa, że w Polsce, większość wykładowców przekazuje coś jakby fragmenty książek telefonicznych do wyuczenia. Sami nie wiedzą do czego ta wiedza w życiu się przyda i po co tego uczą. Nie mówiąc o kierunkowaniu studenta w myśleniu i rozwiązywaniu problemów (najczęściej sami nigdy tego nie robili i są papierowymi profesorami). Podsumowując: uczą Was nnatoły, co niewiele potrafią (są conajwyżej chodzącymi encyklopediami/książkami telefonicznymi - trochę jak niewolnicy za czasów Cesarstwa Rzymskiego ;-), nie wiedzą po co Was uczą (tzn wiedzą - dla kasy) i w ich mentalności zawsze będzie to dostrzegalne (stwierdzanie, że studenci to imprezowicze, są leniwi itp... a kiedy nie byli ?;-). Odnośnie wszystkich bałwanóvv co uważają, że są najmądrzejsi, bo skończyli studia za komuny: wtedy gdy przeczytaliście 3 książki na jakiś temat to mogliście zgrywać uczonego przy zwykłym robotniku... teraz by Was zagiął małolat siedzący przy komputerze z dostępem do internetu. Wiedza z uczelni nie jest czymś co można wygooglować, to sposoby myślenia, rozwiązywania problemów, znajdowania informacji i wyników badań itd. Pozdro dla kumatych mgr inż.
100% racji. Profesor czy doktor to poprostu pracownik firmy, który za wykonywaną pracę dostaje wynagrodzenie. Jak nie wykonuje tej pracy, albo wykonuje ją źle to się go zwalnia. Jak rozumiem wszyscy którzy popierają Pana Profesora pomstując na dzisiejszych studentów w pracy nie robią NIC, względnie opowiadają swoim współpracownikom gdzie ostatnio byli i co jedli.Profesora Plaskę znam, bo również kończyłem mechaniczny i potwierdzam na wykładach z automatyki opowiada o swoich osiągnieciach biznesowych i pochodzeniu.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Co wy piszecie na elektrycznym 20 lat temu u Dacki zdawało za pierwszym podejsciem jakieś 5 % i było oki, a teraz larum z nszgo roku z zaczynających ponad 230 do końca dorarło w normalym terminie nie całe 90 był Gustaw, Dacka, Świteżianka, Kowalowa tylko trzab sie było uczyć :)
Święte słowa. Studiowałem na Elektrycznym w 1-szej połowie lat 90-tych. Gustaw straszył na 1-szym roku a Dacka na 3-cim (też z automatyki). No ale jakoś sobie z tym wszystkim poradziłem.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Szanowny studencie!   Osobiście uważam, że to bardzo prawdopodobne, że tyle studentów nie zdaje egzaminu z powodu braku przygotowania. Weź się lepiej do nauki, zamiast szukać w kimś winy.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
No nareszcie ktoś jest odważny, albo nie ma nic do stracenia.   Ja też miałem u niego i wyklady i egzamin. Sytuacja jak u wszystkich którzy wiedzą co tam się dzieje. Wykłady totalne ZERO, nie mówiąc, że tak trudny przedmiot "wykłada" się od godz. 18 do 21 na zaocznych, egzamin - formalność na 120 osób z obecnego roku i ok 60 poprzednich lat 175 dostaje 2 a reszta 2,5 do ustnej odpowiedzi, po czym dostaje 2. Poźniej do zrobienia projekty - w Lublinie robi je jedna osoba o ktorej Staszek wie - rezultat nikt nic nie zalicza. Następnie egzaminy ustne - kolega z grupy mając na kolanach i czytając słowo w słowo skrypt PROFESORA dowiaduje się że tworzy nową teorię automatyki, inny kolega zdał u niego egzamin bo zaczeli rozmawiać na temat komuny i cen mleka. Do następnych egzaminów wyznaczył swoich pracowników z katedry. Owszem kilka osób zaliczyło ale to Płaska miał stawiać oceny - i tu cytat jego słów " nie możliwe że wy tyle wiecie i tyle osób zaliczy, nikt nie ma wpisu, egzamin zostaje unieważniony". Jak ktoś już jakimś cudem dostał 3 to indeks uzupełnia sekretarka po czym boi się wejść do jego gabinetu po podpis w indeksie, bo i ona moze dostać zdrowy opiernicz za zaśmiecanie jego cennego czasu drobnostkami. I tak przez 4 lata. Ja zaliczyłem u innego wykładowcy dr. U niego też było ciekawie. Za 3 podejściem konkurs "ściąg". Z około 50 osób zdało 70%. 29% to nieroby co skserowali ściągi, a tylko jedna osoba miała tak słabą wiedzę, że nawet tzw. "pomoc naukowa egzaminacyjna" nic by jej nie pomogła. gdyby nie take podejście pewnie po dziś dzień bym koczował pod pokojem pana P. Pozdrowienia dla zdających automatykę. Wytrwałości. Za 40 razem będzie lepiej.   P.S. Ci co byli u niego wiedzą ja jest i nie jest trudno odróżnić ich komentarze od pozostałych. A jak ktoś nie wierzy to zapraszamy pod jego pokój w czasie sesji, bodajże 6 piętro, wtedy zobaczy czym to grozi, albo niech pogada z chłopakami z bufetu wydziałowego, oni też sporo wiedzą.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 6 z 8

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...